Gjirokastrapl

Albańskie desery, czyli słodkie przysmaki z bałkańskiego raju

Albańskie desery są słodkie, ale nie są zbyt ciężkie, bo bazują na naturalnych składnikach, takich jak orzechy, miód i mleko. Kuchnia tego bałkańskiego kraju skupia się przede wszystkim na świeżych i naturalnych składnikach, co można zauważyć również w deserach. W tym artykule opowiem o kilku popularnych deserach, ale i takich, które można spotkać tylko w danym regionie kraju. A na koniec przepis na mój ulubiony albański deser.

 

Trileçe to numer jeden na liście najpopularniejszych deserów. Delikatny, mleczny i słodki, ale nie do przesady. Nazwę tłumaczymy jako „trzy mleka”, gdyż tradycyjny przepis nakazuje wykonanie deseru z trzech rodzajów mleka: koziego, krowiego i owczego, którymi nasączany jest biszkopt, a wszystko polewane cienką warstwą płynnego karmelu. Pychota 🙂

Co ciekawe trileçe nie jest albańskim deserem, choć dziś zjemy go w całym kraju. W latach 90-tych w albańskiej telewizji królowały telenowelę z Ameryki Łacińskiej. W jednej z nich, często pojawiało się trileçe. Albańskie gospodynie “podłapały” przepis i wprowadziły go na swoje stoły. Tak deser z Ameryki Łacińskiej trafił na Bałkany i dziś jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej lubianych w Albanii.

Gliko spotkasz w całym kraju, ale to rejon Gjirokastry, a w nim Permet, jest królestwem tych słodkości. Nie ma chyba owoców czy warzyw, z których nie można przyrządzić gliko. Największym zaskoczeniem dla mnie było gliko z pomidora i z bakłażana. Za najlepsze uchodzi glino z orzechów włoskich. Najpierw owoce lub warzywa moczy się w wodzie z cytryną, następnie gotuje w wodzie z cukrem w specjalnym miedzianym garze nad otwartym ogniem. Na końcu zamyka się w sloikach z syropem powstałym podczas gotowania. Tradycja nakazuje, by podać gliko na przywitanie gości. Nie ma lepszego niż domowe i takim właśnie poczęstuje Cię gospodyni podczas odwiedzin w tradycyjnym albańskim domu na wycieczkach Smaki Gjirokastry oraz Gjirokastra wieczorem.

Karkanaqe to deser, który znajdzie miejsce na stołach Gjirokastry przede wszystkim na święta wielkanocne, ale coraz częściej można go spotkać na rodzinnych niedzielnych obiadach. Karkanaqe są to kruche ciastka charakterystyczne dla Kamiennego Miasta. Idealnie smakują w towarzystwie porannej kawy lub szklanki mleka. Zastąpią zwykle herbatniki. Są bardzo proste w przygotowaniu, tanie i szybkie.

Llokum można przetłumaczyć jako „ukojenie gardła” i nie mogę wymyślić lepszej nazwy na to. Ma konsystencję galaretki, chociaż nie zawiera galaretki. Nie jest za słodki, rozpływa się w ustach i można do niego dodać orzechy, wodę różaną, wanilię, żurawinę lub cokolwiek innego. Ale głównym składnikiem jest… cierpliwość, bo przygotowanie tego deseru wymaga czasu.

Początki tego deseru sięgają XV wieku, natomiast obecnie najczęściej stosowany przepis pochodzi z XIX wieku. Cukier, mączkę ziemniaczaną i wodę gotuje się wraz z orzechami lub owocami około dwóch godzin, aż zgęstnieje. Następnie wyrób przelewa się do drewnianych tac posypanych mąką ziemniaczaną i zostawia na 24, a najlepiej na 48 godzin, aż ostygnie i uzyska ciągliwą konsystencję. Potem kroi się go w drobną kostkę. Dziś, często zamiast posypki z mąki, stosuje się wiórki kokosowe.

Baklava to deser przyrządzony z wielu z warstw ciasta filo (według tradycji musi ich być 60), nasączonego syropem i wypełnionego mieszanką mielonych orzechów. Najsłodszy z wymienionych tu deserów, ale taki, któremu nie można się oprzeć. Baklava króluje na albańskich stołach w okresie Bożego Narodzenia. 

Kabuni to deser z mięsem, czyli coś co wydaje się nieprawdopodobne. Najpierw ryż smażymy na maśle, dodajemy cukier, rodzynki oraz… baraninę! Najpopularniejszy w Kruji – można go skosztować np. w niektórych restauracjach na „tureckiej uliczce”. 

Hashure to pszenny pudding z suszonymi owocami, orzechami i cynamonem. Początki tego deseru pochodzą z Turcji. Albania znajdowała się pod władzą imperium osmańskiego przez blisko 500 lat, nic więc dziwnego, że wpłynęło to także na tradycyjną kuchnię. Historyczne pochodzenie deseru jest jednak o wiele wcześniejsze niż Imperium Osmańskie, a nawet sama Albania. Pierwszy raz pudding ten przygotowany był przez Noego w jego arce, o czym możesz przeczytać w Biblii. 

Dziś jest to „muzułmański” deser spożywany najczęściej na święto Sultan Nevruz na początku wiosny. Zwykle gotuje się go w dużych ilościach, aby podzielić się nim z rodziną, przyjaciółmi i sąsiadami, życząc im pomyślności, gdyż hashure kojarzy się z dobrobytem.

Jogurt z miodem i orzechami – prostota i samo zdrowie. Niby nic, a jednak wielkie wow! Przekonasz się, gdy spróbujesz. Kojarzy się z przełęczą Llogara, gdzie wszystkie składniki są na miejscu. Jeśli będziesz na przełęczy – polecam!

Tollumba to kolejny deser sięgający historią czasów osmańskich. Są to ciasteczka smażone na głębokim tłuszczu i natychmiast po smażeniu zanurzanego w syropie cukrowym. Mają chrupiącą powierzchnię i miękkie wnętrze. Serwowana na zimno. Przypominają trochę hiszpańskie churros.

Biszkopty z semoliny. Semolinę znajdziemy praktycznie w każdym sklepie. Idealnie nadaje się na kruche ciasteczka, które są szybkie i bardzo proste w wykonaniu. Mogą „poleżeć” kilka dni i nadal nie stracą właściwości smakowych. Składniki znajdziemy w kuchni każdej albańskiej pani domu. Jajka, semolina, dżem figowy (może być inny), troszkę oliwy z oliwek. Jak ktoś lubi bardzo słodkie, trzeba dać więcej dżemu lub miód. Ja dodaję czasem wiórków kokosowych, orzechów, rodzynek. Dwadzieścia minut w piekarniku na 180 stopni i gotowe.

Petulla jest to, moim zdaniem, jeden z najprostszych przepisów i jeden z moich ulubionych. Choć często jedzone na słodko, o tym, czy traktować je jak deser, decyduje sposób podania. Pyszne, z chrupiącą skórką i miękkie w środku, zadowolą podniebienie dziecka i dorosłego. Na ciepło, z dodatkiem miodu, cukru pudru lub cynamonu, dżemu lub sera – trudno się im oprzeć. Fantastyczne na śniadanie i miły dodatek do obiadu, idealne na wizytę niezapowiedzianego gościa. Petulla podawane „na wytrawnie” mogą zastąpić bułkę. 

Oshaf. Na koniec mój osobisty top na liście! Deser ten, to jedno z njbardziej tradycyjnych dań kuchni Gjirokastry – swego rodzaju wizytówka miasta. Jeśli ktoś był w Gjirokastrze i nazwa „oshaf” nic mu nie mówi, to może czuć się „winny” i  powinien wrócić do miasta. Lecz gdy raz go spróbujesz, już na zawsze zagości na Twoim stole. Oshaf robi się tylko z trzech składników: owczego mleka, suszonych fig i cynamonu. Czasem podawany jest ze sproszkowanymi goździkami. W moim eBooku „Niezbędnik Turysty. Gjirokastra” podpowiadam, gdzie w mieście można spróbować tego deseru, a link do tego darmowego eBooka znajdziesz w BIO na moim instagramie.

I obiecany przepis: Zagotowuj 1,5 litra mleka owczego i lekko ostudź, dodaj 300 g mielonych suszonych fig i 4 łyżki cukru. Dobrze wymieszaj, aż cukier się rozpuści i umieść w miseczkach. Miseczki umieść w formie do pieczenia i zalej formę wodą prawie po brzeg miseczek. Wszystko to włóż do piekarnika i piecz przez godzinę w temperaturze 120 stopni. Deser podawaj schłodzony. Smacznego! 

Zachęcam do próbowania albańskich deserów. Tych najpopularniejszych możesz skosztować w restauracjach i w licznych cukierniach na terenie całego kraju, ale niektóre – jak np. Oshaf – są dostępne tylko w danej części Albanii. Czy już próbowałaś/eś któregoś deseru z tej listy? Który wyjątkowo Ci posmakował? A może jest taki, którego nie wymieniłem, a powinien się na tej liście znaleźć? Napisz o tym w komentarzu.

Leave a Comment

Scroll to Top